Była noc, a ja biegłam przed siebie ile tylko miałam siły w
nogach. Pokierowałam się w stronę lasu, wciąż nie zwalniając tępa. Powoli
zaczynałam tracić siły. Stróżki potu zlatywały po moich policzkach, a stopy
piekły ze zmęczenia. Czułam jego obecność, siedział mi na ogonie. Ta informacja
zdecydowanie przyśpieszyła bicie mojego serca. Muszę się gdzieś ukryć, on nie
może mnie znaleźć. Z daleka widziałam coś co mogło mnie uratować, pomóc w
zgubieniu go – rozwidlenie dróg. Jak najszybciej skręciłam w lewą dróżkę i
ukryłam się za pierwszym lepszym drzewem. Chciałam spowolnić oddech, uspokoić
się i szybko obmyślić plan dalszej ucieczki, niestety nie zdążyłam. W lesie
było tak cicho, że z daleka dało się usłyszeć jego kroki. Moje tętno znów
przyśpieszyło i wtedy nastała cisza, a po niej bardzo głośny strzał i znajomy
krzyk.
-Zoe!!! Pomocy!- wrzeszczała przerażona Lauren. W jej głosie
słyszalny był strach. Bałam się ale musiałam ją uratować. Bardzo ostrożnie i
jak najciszej potrafiłam wyszłam z ukrycia i pokierowałam się za wystraszonym
głosem przyjaciółki. Na rozgałęzieniu ścieżek zobaczyłam brunetkę która cała
zakrwawiona leżała na zimnej ziemi. Już miałam do niej podbiec kiedy zobaczyłam
jego, nachylającego się nad Irwin z zakrwawionym już nożem. Nie mogłam się ruszyć,
patrzyłam tylko na tą scenę za łzami w oczach. Bolała mnie głowa i nie miałam
na nic siły. Bezsilnie upadłam na zimny grunt i pogłębiłam się w rozpaczy. Chyba mnie usłyszał ale było
mi już wszystko jedno, naprawdę nic mnie już nie obchodziło. Stał nade mną,
czułam jego obecność ale byłam zbyt przerażona by zrobić cokolwiek. Wtedy
usłyszałam krzyk Caluma. To przez to spojrzałam w jego oczy. Były błękitne,
niczym wzburzone morze. Nie do opisania, ale widziałam w nich cos jeszcze, taką
jakby troskę pomieszaną ze strachem. Było to dla mnie niezrozumiałe. Ach moja
głowa. Nagle poczułam mocny ból z tyłu mojej czaszki. Wołanie Cal’a pogłębiało
się, a powieki zaczynały się powoli zamykać.
-Zoe!- poczułam szturchanie w ramię i gwałtownie otworzyłam
oczy. To był błąd. Chyba każdy zna to uczucie jak się nagle wybudzi ze snu, a
promienie słoneczne padają prosto na jego twarz, nieprzyjemne prawda? Właśnie,
sen to była tylko moja wyobrażnie. Przetarłam buzię i postanowiłam ponowić
próbę obudzenia się. Przede mną stała moja kochana dwójka i patrzyła na mnie
zatroskanym wzrokiem.
-Wszystko w porządku?- zapytała brunetka. Dopiero wtedy
zauważyłam jak ciężko oddycham i jak szybko bije moje serce.
-Miałam koszmar.- wytłumaczyłam.
-Wiemy. Przechrapałaś całą matmę. – zaśmiał się chłopak za
co dostał łokciem w brzuch od Lou. Biedak cały zgiął się w pół z bólu.
-Chodźmy z tej klasy- powiedział dużo bardziej piskliwym
głosem, trzymając się pod żebrami. Chłopak jak na dżentelmena przystało
otworzył przed nami drzwi do holu.
-Czyli co, idziemy na pizzę?- zapytała brunetka zadowolona z
siebie.
-Ja nie mogę. Robię dzisiaj korki synowi Hemmings-
powiedziałam ziewając i po raz kolejny przetarłam twarz dłonią. Przyjaciele
jęknęli niezadowoleni.
-Co?- zapytałam rozbawiona ich synchronizacją.
-Po prostu Lauren urządza dzisiaj imprezę- zaczął Calum
-I miałam nadzieję, że do mnie wpadniesz- powiedział Irwin
robiąc minę zbitego psiaka.
-Przepraszam ale dzisiaj nie dam rady- zerknęłam na zegarek
na nadgarstku- wybaczcie ale muszę już lecieć. Za dwadzieścia minut zaczynam
korki, a jeszcze muszę tam dojść.- przytuliłam przyjaciół na pożegnanie i
truchcikiem wybiegłam ze szkoły. Miałam jeszcze chwilę na wstąpienie do
mieszkanie i wzięcie encyklopedii i innych materiałów, które przygotowywałam przez
cała noc.
Świetny rozdział czekam na nexta
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście, teraz trzeba będzie czekać a tu flirty się zaczynają ;_;
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jesteś dumna robiąc nadzieję memu uhahanemu serduszku. Swoją drogą, myślałam, że Calumowi serio się coś stanie, przestraszyłaś mnie.
Straszny sen ;-;
OdpowiedzUsuńKorkii mój poziom ekscytacji nagle wzrósł xx ✌♥